______
Michał Czyż
Szóstego marca w Galerii Labirynt zakończyła się trwająca od siedemnastego lutego pierwsza indywidualna wystawa Igi Gosiewskiej pt. ZDEJMBUTY. Na instalację składają się nagrania audio oraz miękka podłoga w małym pomieszczeniu, na której umieszczono element – właśnie czego? – kołyski, bujanego fotela, czy też konia na biegunach?
W pierwszej kolejności można by się spodziewać prostego przeniesienia perspektywy z postrzegania „dojrzałego” na „dziecinne”. Z pewnością poprzez redukcję wrażeń można się tego doszukać w ZDEJMBUTY, ale owe przeniesienie to zdecydowanie nie wszystko. Po pierwsze zdejmujemy buty, czuli wchodzimy w jakąś prywatność, stajemy się gośćmi, dbamy także o to, aby po naszej wizycie nie zostało widocznych śladów, aby prywatność, do której wtargniemy, została sterylna. Buty, na których osadza się kusz zewnętrznego, brudnego świata, zostawiamy przed wejściem – "zdejmbuty".
Mogłoby się zdawać, że dzieci odbierają otaczającą ich przestrzeń jako całość, nie dokonując selekcji, nie odróżniając samych siebie, swojego „ja” od reszty. Iga Gosiewska przedstawia nam obraz zredukowany do kilku wrażeń. Jakby pokazując nam jedną z wielu możliwości skupienia się, spojrzenia jedynie na pewną stronę rzeczywistości. Skąd w ogóle wiadomo, że chodzi o dzieci – dzieciństwo? Otóż towarzyszą nam nieustannie odgłosy gaworzenia małego dziecka, które najpewniej nie potrafi jeszcze mówić. Co jakiś czas daje się usłyszeć obecność kogoś jeszcze, jakby rodzica, który gdzieś obok przechodzi. Dziecko robi wrażenie zajętego, skupionego na jakiejś zabawie, ciągle czymś szura. Przestrzeń (oczywiście oprócz białej ściany i sufitu) jest jednokolorowa, zaś bose stopy zapadają się w miękkim podłożu. Jedynym pozostałym elementem są płozy/bieguny, w tym samym kolorze co i podłoga.
Jeśli miałoby to być proste przeniesienie perspektywy z „tej, tu teraz” do „tam, wtedy” praca skupiałaby się na tym, jak niewielki element rzeczywistości mógł zawładnąć wyobraźnia dziecka, pochłonąć go. Przebija się tu jednak po chwili coś istotniejszego i chyba właściwy zamiar Igi Gosiewskiej. Jak wiele konkretów nam zostało z dzieciństwa? Jak wiele pamiętamy? Wrażenia, uczucia, kilka obrazów, przedmiotów? Co teraz wiemy o swoim dzieciństwie, jak wiele w porównaniu tym, co mogliśmy postrzegać wtedy? Czy nie są to przypadkiem resztki, marne pozostałości, odrobina konkretów, albo może szczątki niejasnych wrażeń wokół których możemy nadbudować ogromny obraz?
"Zdejmbuty", wejdź do małego, klaustrofobicznego miejsca, które może przytłaczać swoim ograniczeniem. Jak tu skromnie, minimalistycznie? Buty, wraz z wieloma sprawami zostawiłeś przed wejściem, jesteś „gościem”. Dotknij miękkości, poskacz po niej, pomyśl o koniu na biegunach, a może o bujanym fotelu…ile jeszcze pamiętasz?
Tak Bukowski opisał jedne z swoich najwcześniejszych wspomnień:
Pierwsze co pamiętam, to że siedzę pod czymś, pod spodem. Był to stół, widziałem stołową nogę, nogi kilku osób i kawałek zwisającej serwety. Pod stołem było ciemno, fajnie się tam siedziało. (…) Słońce padało na dywan i na nogi tych paru osób. Podobało mi się, że tak świeci. Ludzkie nogi mnie nie ciekawiły – ciekawiła mnie zwisająca serweta, noga stołowa, słońce.*
* Charles Bukowski, Z Szynką Raz!, Noir sur Blanc, Warszawa 2002, s. 9
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz