_______
Aleksandra Hojdak
Kto z nas nie lubi spać, śnić o swych najskrytszych marzeniach? W nocy lubimy uciekać do świata fantazji, gdzie wszystko jest dozwolone, nie ma systemu zakazów i nakazów. Z marzeń sennych czerpią surrealiści, których współczesnym przedstawicielem jest Rafał Olbiński, rysownik, grafik i plakacista. Projektuje dla New York City Opera, Philadelphia Opera oraz teatrów i oper polskich. Jest laureatem ponad 100 nagród. Pod koniec maja w 2011 r. w lubelskiej Galerii Gardzienice wystawił swoje prace na wystawie „Plakaty/rysunki”. Jej kuratorem była Zuzanna Zubek.
W piwnicznych pomieszczeniach galerii zaprezentowano plakaty artysty, pochodzące z jego prywatnej kolekcji. Pierwsza z sal wyróżniała się od pozostałych rysunkami, które zestawione zostały z plakatami. Szkice przedstawiały wstępną pracę artysty. Porównując rysunek z plakatem można było dostrzec kilka różnic. Dzięki porównaniu ze sobą rysunków i plakatów doskonale widać jak zmieniają się szczegóły danego dzieła podczas pracy. Czyżby wynikało to z nałożenia koloru i większego formatu plakatów? Czy może grafik uważał, że diabeł tkwi w szczególe? Podczas oglądania wystawy odnosiło się wrażenie, że Olbiński chce się bawić z widzem w grę polegającą na znalezieniu 10 różnic na obrazkach. Zabawa w jaką jest wciągnięty odbiorca powoduje, że zaczyna on dokładniej się przyglądać dziełom, a sam rysownik odkrywa przed nim część swojej pracowni projektowej.
Oglądając prace wyeksponowane w kolejnych pomieszczeniach można szybko dostrzec charakterystyczne dla Olbińskiego powtarzające się motywy na plakatach: spiralna droga (często zmieniająca się w inną rzecz, na przykład w zieloną butelkę), przedstawienia na sukniach, czy twarze mężczyzny i kobiety patrzące na siebie. Powoduje to, że plakaty stają się rozpoznawalne, ironiczne i przede wszystkim surrealistyczne. Przyglądając się dziełom nie raz nasza buzia uśmiechnie się, dzięki zaskakującym i humorystycznym zestawieniom artysty. Jedno z dzieł przedstawia siedzącą na krześle, odwróconą tyłem do widza dziewczynę, która zachwyca się nocnym widokiem. Ku naszemu zaskoczeniu jej nogi opierają się o półksiężyc. Inny równie ciekawy afisz obrazuje klauna trzymającego rozłożony parasol z sukni pewnej pani. W tym dziele występuje sprzeczność. Niebo jest pełne białych, jasnych chmur, a spod parasola wyłaniają się krople deszczu. Plakacista swoje prace buduje dzięki przedmiotom realnym, ale jego wyobraźnia łączy je w nierzeczywiste przedstawienia. Pod tym względem należy Olbińskiego porównać z przedstawicielem nurtu surrealistycznego – Salvadorem Dali, którego najbardziej znane prace to: „Płonąca żyrafa” czy „Trwałość pamięci”.
„Sąsiedzi” Festiwal Teatrów Europy Środkowej
_______
Agnieszka Rozciecha
Daję cywilizacji narkozę, bo inaczej by siebie nie zniosła. Dlatego nie wolno jej budzić... Utrzymuję na skraju równowagi to, co beze mnie runęłoby w agonię powszechną. Jestem ostatnim Atlasem tego świata.
Kongres futurologiczny - Stanisław Lem
Planeta Lem to najnowszy spektakl plenerowy Teatru Biuro Podróży z Poznania. Powstał w koprodukcji z Instytutem Adama Mickiewicza w ramach Zagranicznego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji 2011 . Spektakl zaprezentowany zostanie w Londynie, Brukseli, Paryżu, Madrycie, Berlinie, Kijowie i Moskwie. W środę natomiast zagościł w naszym mieście, jako jedno z wydarzeń VI Festiwalu Teatrów Europy Środkowej "Sąsiedzi" , który tego dnia, właśnie się rozpoczął na Placu Litewskim w naszym Lublinie.
Inspiracją do powstania przedstawienia – jak mówi Paweł Szkotak, reżyser spektaklu –stał się świat Stanisława Lema. Przenikliwa diagnoza współczesnego świata, posłużyła twórcom inscenizacji do zaprezentowania refleksji na temat relacji między rozwojem technologii a ograniczeniami ludzkiego gatunku. Postaci znane z powieści i opowiadań Lema: Ijon Tichy, profesor Tarantoga, społeczność Lepniaków, superkomputer, roboty. W plenerowym widowisku wykorzystano ruchomą scenografię, efekty świetlne i projekcje multimedialne. Specjalnie skomponowana muzyka stanowi połączenie brzmień symfonicznych z postindustrialnymi. Początkowo ogladając spektakl na Placu Litewskim nie byłam ani zachwycona ani poruszona, może dlatego, że nigdy nie lubiłam fantastyki a jedyne co zwróciło moją uwagę to inscenizacja. Jednak gdy akcja się rozwinęła, przestałam patrzeć na „Planetę Lema” jak kolejny współczesny, "modny" spektakl, a zaczęłam dostrzegać sens przedstawienia. Warto zwrócić uwagę, że gra aktorów była naprawdę dobra, świetnie skomponowano muzykę do przedstawienia, która oddawała istotę spektaklu.
Agnieszka Rozciecha
Daję cywilizacji narkozę, bo inaczej by siebie nie zniosła. Dlatego nie wolno jej budzić... Utrzymuję na skraju równowagi to, co beze mnie runęłoby w agonię powszechną. Jestem ostatnim Atlasem tego świata.
Kongres futurologiczny - Stanisław Lem
Planeta Lem to najnowszy spektakl plenerowy Teatru Biuro Podróży z Poznania. Powstał w koprodukcji z Instytutem Adama Mickiewicza w ramach Zagranicznego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji 2011 . Spektakl zaprezentowany zostanie w Londynie, Brukseli, Paryżu, Madrycie, Berlinie, Kijowie i Moskwie. W środę natomiast zagościł w naszym mieście, jako jedno z wydarzeń VI Festiwalu Teatrów Europy Środkowej "Sąsiedzi" , który tego dnia, właśnie się rozpoczął na Placu Litewskim w naszym Lublinie.
Inspiracją do powstania przedstawienia – jak mówi Paweł Szkotak, reżyser spektaklu –stał się świat Stanisława Lema. Przenikliwa diagnoza współczesnego świata, posłużyła twórcom inscenizacji do zaprezentowania refleksji na temat relacji między rozwojem technologii a ograniczeniami ludzkiego gatunku. Postaci znane z powieści i opowiadań Lema: Ijon Tichy, profesor Tarantoga, społeczność Lepniaków, superkomputer, roboty. W plenerowym widowisku wykorzystano ruchomą scenografię, efekty świetlne i projekcje multimedialne. Specjalnie skomponowana muzyka stanowi połączenie brzmień symfonicznych z postindustrialnymi. Początkowo ogladając spektakl na Placu Litewskim nie byłam ani zachwycona ani poruszona, może dlatego, że nigdy nie lubiłam fantastyki a jedyne co zwróciło moją uwagę to inscenizacja. Jednak gdy akcja się rozwinęła, przestałam patrzeć na „Planetę Lema” jak kolejny współczesny, "modny" spektakl, a zaczęłam dostrzegać sens przedstawienia. Warto zwrócić uwagę, że gra aktorów była naprawdę dobra, świetnie skomponowano muzykę do przedstawienia, która oddawała istotę spektaklu.
Wizualny urok głuchej mównicy*
_______
Liliana Kozak
Wicher wieje, ciemne dymy za sobą niesie. Potencjał ludzkich myśli - opada szary popiół. Żyjemy w radioaktywnych czasach, ciekawych, jak mawiają Chińczycy. Podobno niewielkie dawki radioaktywności pobudzają szare komórki do odnowy. Idee i nadzieje układają się w powietrzu, jak cząsteczki cukru w leku homeopatycznym. Mimo, że źródło dawno zanikło, echo wszystkich działań przebrzmiewać będzie jeszcze długo. W kościele Św. Jana mogliśmy posłuchać trzepotu skrzydeł motyla, jednocząc się ze wszystkimi emocjami i przeszłością tego, co dla człowieka oznacza świętość. Kokon cywilizacji przepoczwarza się, natura naszej planety w którymś momencie zaczęła kojarzyć przemianę z bólem. Jeżeli choć jedna myśl o kreacji bez niewolniczych konsekwencji cierpienia pojawiła się podczas tego artystycznego misterium, czekam na nią. Niech rola wartości znaczeń zwielokrotni ten sygnał, przekraczając próg słyszalności. Czarne w rzeczywistości skrzydła motyla Blue Morph (1), lśnią błękitem stwarzając kojącą możliwość paradoksu.
Kolory tęczy, wybełtane, zamiast bogactwa możliwości, mogą przedzierzgnąć się w szarość, ale to nie oznacza pozostawania w jednej częstotliwości. Pozasłyszalna cisza, od momentu wielkiego wybuchu trwa do dzisiaj. Marzenia, by dotknąć gwiazd, spowodowały narodziny kosmicznych rakiet, aby upaść, wraz ze straszliwą konsekwencją kierunku ziemia - ziemia. W ten sposób kreatorzy tacy jak Frank Malina (2) zostają artystami, uciekając od atawizmów ludzkich braci. Instalacja człowieka może w pewnym momencie wybuchnąć jak rosyjska sławojka Wilhelma Reich’a (3), który włożył rad do wspaniałego urządzenia, generującego baterie na orgazmiczne przyjemności. Do wszystkiego trzeba mieć dystans, gdy się kończy, zaczyna się odcinać kupony od normalności. Szczęśliwie, zaczynamy coraz lepiej rozumieć korzyści nanotechnologii, więc miarka do wspomnianych kuponów zyskała nową podziałkę.
Zdrowe proporcje obowiązujące ludzi renesansu, a sławione co najmniej od czasów antyku, nie poszły w zapomnienie. Roger Malina (4) odpowiedzialny za ścieżki, na które wkroczył jego ojciec, buduje następne mosty dla przyszłych pokoleń. Podkreśla, że potrzebna jest sieć kontaktowa, oparta na logicznym połączeniu, a nie nadinterpretacji. To, tak jakby wydeptane kierunki ścieżek, ponakładać, aż zatracą swoją kierunkowość, specyfikę wyznaczaną zawsze skądś-dokądś, zmieniając tym dowolny obszar w pobojowisko.
Organizm człowieka zaczyna się uwrażliwiać. Przypomina sobie ziemię opanowując emocje zwierzęcia, lawirującą między załomami swoich poczynań, zyskując szacunek dla każdego rodzaju materii; również żywej materii roślin, pozbawionej systemu nerwowego, co nie oznacza, że woli życia czy istnienia. Prosty przykład, amputacja ręki pod znieczuleniem z gwarancją przyszłego, bezbolesnego funkcjonowania, czy bardziej adekwatna eutanazja – nie boli, prawda? Zwłaszcza, przy obserwacji świadomego stylu życia niektórych elit populacji. Cokolwiek by nie myśleć o prawach roślin, które wziął pod uwagę szwajcarski rząd (5), warto pamiętać o starej prawdzie. Każda emocja ma treść, pogrążanie się w bezmyślności, depcząc i niszcząc żywe lub nieżywe, sprawi, że prędzej czy później poczujemy urok naszych kroków. Na pewnego rodzaju martwotę jak dotąd nie znaleziono viagry, eksperyment trwa.
Czy pomysł Przemysława Jasielskiego (6), mógłby odwołać efekt cieplarniany, kto wie? A może dymiące wulkany, te nowe sztuczne i te stare, naturalne wzbogacają przestrzeń powietrzną we florę bakteryjną, zdolną spełnić sen-marzenia Bunckminstera Fullera (7), powołując do życia Siódme niebo (8). Powietrzna cywilizacja, domy w chmurach, miasta, domniemane organizmy trwają jeszcze w bezruchu, urzeczone brakiem zdobytej świadomości.
Lustra symbolizują czar ideału, budzą się do życia mimowolne światy. Jak wiele życia zastępuje śmierci starych prawd, starego tempa. Babylon Plant Jakuba Nepraša (9) wzrasta, las roślin nie ginie, ale pnie się na słabnącej konstrukcji, jak kościec delikatnych, naszych, następnych pokoleń. Skorowidz naszych poglądów jest równoważny, jeden mechanizm, czy mnożą się różne ścieżki alternatywnych wszechświatów Everetta (10)? Trzeba się zaopatrzyć w alternatywny obszar, wiruje bogactwem figur, szept upajającego aromatu.
Informacja, bijąca źródlaną wodą epistemologii, sprawia, że działacze na polu sztuki i nauki dysponują coraz większym wachlarzem możliwości. Z jednej strony, są to przestrzenie pozwalające tworzyć wirtualne światy, inżynieria sięgająca do kwantowych procesorów. Z drugiej strony, pole sztuki stało się rodzajem kontekstualnej ramy, którą przy odpowiednim wysiłku intelektualnym, można przyłożyć niemal do wszystkiego. Można dyskutować, na ile jest potrzebna wrażliwość, a na ile elastyczność postrzegania, na ile sztuka, czy zjawisko rejestrowane w galeriach, zajmuje swoje własne terytorium. Osobiście nie mogę oprzeć się wrażeniu, że człowiek nie za bardzo nadąża już za własną myślą. A, czegoś , co porusza się szybciej niż myśl, nauka jeszcze oficjalne nie zarejestrowała, więc chwilami, mógłby to być fenomen sztuki współczesnej.
Piękno- epitet, okazuje się być często używany nieformalnie przez biologów, czy już nadużywany? Na ile prawidłowość może być nazwana pięknem, skoro, z reguły piękne jest to, co zapewnia trwanie, zbliża twarz do symetrii. Termin ten, być może, był rozumiany przez antycznych Greków lepiej, niż my rozumiemy go teraz. Nikt nie może zaprzeczyć użyteczności zdrowych genów, w ten sposób genitalia hołubione przez hindusów odzyskują sakralny aspekt, jako atrybuty przedłużające datę ważności ciała. Nie jest powiedziane, że to przezwyciężenie jest rozumne. Tak rozumiane piękno niesie spokój, prawidłowość umniejsza zagrożenie. Na ile urok dekadencji jest wirusem, uodparniającym degenerującą się cywilizację, plewiącym zniekształcone poczucie prawidłowości, okaże się w innym punkcie czasu.
Wyrażenie trzecia kultura zostało po raz pierwszy użyte przez C. P. Snowa, w 1963 (11). Jako koncepcja zostało rozwinięte przez Brockmana (12), widzącego w sztuce łącznik- korzystający z potencjału naukowego, z technologii -który jest w stanie przerzucić sieć relacji w kierunku humanizmu. Na ile manipulacja pomiędzy genomem a sztucznymi mechanizmami, dotknie naszych mózgów, definicja życia zmieni swoją postać. Rodzice przestaną być potrzebni, przestrzeń myśląca, ukradkiem opuszcza mózgi. Trzeba będzie się dwa razy zastanowić, czy kopnąć przydrożny kamień, mogący być bezprzewodowym procesorem sieci… podtrzymującym nasze własne życie…
Czekam na wykroczenie definicji synestezja poza ramy sztuki. Sygnały zmysłów mogą przesyłać wiązki wrażeń poza obszar sterowalny, kiedyś nazywało się to geniuszem, dziś być może okaże się, że naukowcy, inżynierowie, artyści, filozofowie(…) prowadzą miedzy sobą dialog, dużo bardziej bogaty niż nam się śniło. Ciekawym przykładem jest projekt Kuby Bąkowskiego Psychokinetic Synergy (13), mający użyć zbiorowej siły psychokinezy uczestników wydarzenia do przesunięcia drobiny materii. Do eksperymentu użyty będzie program Seti@Home, tak więc, do mentalnego połączenia sił ma dojść za pomocą sieci. Jest to o tyle ciekawe, że jeszcze nikt na szeroką skalę nie zastanawiał się co z sieci czerpiemy, w jakim stopniu? Czy tylko to, co widzimy w zapisie, i na ile system przewodnictwa jest kompatybilny z układem nerwowym? A, że jest podpowiada medycyna doskonaląca cyborgizację pacjentów. Do jakiego przesunięcia, i przesunięcia czego dojdzie, będzie okazja się dowiedzieć. Dzięki badaniom Moniki Fleischmann i Wolfganga Strauss’a (14), założyliśmy sobie na głowę aparat, umożliwiający zobaczenie wewnętrznej przestrzeni, tym najbardziej sceptycznym, co do jej istnienia. Pierwsi surferzy nieśmiało przenikali widmowe budynki, mogąc dotknąć geniuszu przedstawionych wewnątrz, trójwymiarowo, wizji myślicieli, naukowców, twórców.
Fenomen trzeciej kultury nieustępliwie przywołuje w mojej głowie wspomniany kokon, otaczający cywilizację człowieka, aparat ortopedyczny materii, który ułatwia poruszanie się. Ludzkość jako mutacja, lub trawiony przez amnezję twór, musi ponoć stworzyć coś, aby to zrozumieć. Jest więc pewien kierunek, rozumienie… Gdy kokon będzie odpowiednio duży, być może okaże się, że najlepiej zorganizowany komputer jakim dysponujemy, zostanie wykorzystany właściwie, powodując odpowiednie tempo rozwoju. Wszechświat galaktyk, niknący w lustrzanym odbiciu połączeń nerwowych organizmu, zostanie usłyszany nieco lepiej.
Tekst dotyczy zagadnień poruszanych na międzynarodowej konferencji naukowej W stronę trzeciej kultury . Koegzystencja sztuki nauki i technologii, która miała miejsce w Dworze Artusa w Gdańsku 22.05.-25.05.2011, realizowanej w ramach programu Art Line, komplementarnej z projektem Art & Science Meeting.
(1) Blue Morph- jedna z najnowszych instalacji Victorii Vesny, artystki zajmującej się m. in. sztuką mediów. Błękitny motyl powstał we współpracy z Jamesem Gimzewskim, naukowcem, pionierem w dziedzinie nanotechnologii.
(2) Frank Joseph Malina(1912-1981)- astronom, twórca m. In. pierwszej pomyślnej wersji wysokościowej rakiety badawczej. Po II wojnie światowej przeniósł się ze Stanów Zjednoczonych do Paryża., rozpoczynając działalność w UNESCO. W latach 50. zaczął realizować potencjał naukowca również w sztuce kinetycznej, nadal jednak prowadząc badania naukowe. W 1968 założył periodyk Leonardo, czasopismo będące zarzewiem organizacji badającej punkty styczne nauki, technologii, sztuki.
(3) Sławojka ta, w trakcie badań kontrowersyjnego naukowca zatraciła cechy pierwowzoru. Miała magazynować energię seksualną, aby wykorzystywać ją do wyższych celów. Autor –(3) Wilhalm Reich(1897-1957)psychiatra, psychoanalityk i seksuolog zakończył swój żywot w więzieniu w Pensylwanii.
(4) Roger Malina- astronom, badacz związkow między sztuką i nauką. Prezes stowarzyszenia Leonaro w Paryżu, członek zarządu Leonardo/International Society for the Arts, Sciences and Technology w San Francisco.
(5) Od roku 2008 rząd szwajcarski sporządził ustalenia prawne dotyczące ochrony i godności roślin.
(6) Przemysław Jasielski -Global Warming Control Unit(2010)- w ramach projektu artysta zbudował maszynę która produkje mgłę, przekształcającą się następnie w chmury zdolne zredukować efekt cieplarniany, poprzez odbicie promieni słońca i obniżenie temperatury.
(7) Richard Buckminster "Bucky" Fuller (1895-1983), amerykański konstruktor, architekt, wynalazca, kartograf i filozof. Pionier architektury hi-tech, jako pierwszy badał zjawisko globalizacji.
(8) Rodzaj synestezji intelektualnej, posługiwanie się myślowym kodem z jednego kierunku nauki, tłumacząc drugi, mimo, iż trzeba napisać następny, aby połączyć oba zjawiska w obszarze dostępnego pojmowania. Tłumaczenie-jest wyrazem pomocniczym, inicjującym sieć skojarzeń.
(9) Babylon Plant- animacja czeskiego artysty Jakuba Neprasa, przedstawiająca rodzaj społeczeństwa żyjący w symbiozie, mieszkający we wnętrzu ogromnej rośliny, dryfującej przez przestrzeń kosmiczną.
(10) Hugh Everett III (1930-1982)-amerykański fizyk, twórca kwantowej teorii wielu światów.
(11) Stało się to w drugiej edycji książki The Two Cultures, znakomitego brytyjskieg fizyka i wizjonera Charlesa Percy’ego Snowa(1905-1980), poświęconej koncepcji dwóch kultur będącej preludium do dalszych dociekań na tym polu.
(12) John Brockman badania nad trzecią kulturą zawarł przede wszystkim w książce:The Third Culture: Beyond the Scientific Revolution.
(13) Kuba Bąkowski-artysta działający w obszarze multimediów, tytułuje swoje działanie również rzeźbą mentalną w przestrzeni publicznej.
(14) Monika Fleischmann & Wolfgang Strauss-pionierzy interaktywnej sztuki mediów. Ich naukowo-artystyczna działalność dotyczy informacji wizualnej, nawigowania nią w przestrzeni wirtualnej. Badają łączność ze światem cybernetycznym poprzez zmysł dotyku, również w ramach interfejsu. Zostali uhonorowani m. in. nagrodą Złotej Nike-Prix Ars Elektronica.
*tekst jest świadectwem wpływu napromieniowania na jednostki ludzkie, autorka przyznaje się do częściowej odpowiedzialności za treść.
Copyright? Copyleft? – czyli dni bez wszelkich praw zastrzeżonych
7, 8, 9 czerwca (wtorek, środa, czwartek)
Wydarzenie ma promować ideę otwartej kultury i oswajać z pojęciem „pewnych praw zastrzeżonych” promowanym przez organizację Creative Commons.
Kultura „wszelkich praw zastrzeżonych” nie sprawdza się w świecie, w którym - dzięki najnowszym technologiom - niemalże każdy może być twórcą. Tytułowe „Copyleft” można traktować jako wyzwanie rzucone tradycyjnie pojmowanym prawom autorskim. Przy czym wolna kultura nie oznacza kultury bez praw własności. „Jednak, tak jak wolny rynek degeneruje się, gdy własność nabiera cech feudalnych, podobnie wolna kultura może być wykoślawiona poprzez ekstremizm praw własności, które ją określają.” (Lawrence Lessig „Wolna kultura”)
W ramach „Dni bez wszelkich praw zastrzeżonych” będzie można zobaczyć m. in. dwa sztandarowe filmy poruszające problem wolności i otwartości kultury – „Good Copy Bad Copy” i ”Kulturę Remixu” oraz wysłuchać krótkich prelekcji.
Kołtun - Iza Tarasewicz i Magda Franczak w Galerii Interdyscyplinarnej w Słupsku
______
Tomasz Majerski
„Kołtun” to pierwszy wspólny projekt Izy Tarasewicz i Magdy Franczak, który powstał w wyniku wzajemnej wymiany maili, a wreszcie spotkania obu artystek. Koncentruje się on wokół wspólnych zainteresowań, fascynacji tym, co odmienne, pierwotne, nieuświadomione. Wystawa składa się z przecinających się dwóch diagonalnych osi. Pierwszą z nich stanowią prace Magdy Franczak - obrazy olejne umieszczone w jednym z narożników galerii, której przedłużeniem po przekątnej są narysowane flamastrem bardzo precyzyjne, spiralnie ujęte kosmyki włosów. Druga oś, na którą składają się prace Izy Tarasewicz, biegnie od narożnej instalacji korespondującej z umieszczonym obok studium włosów, do miejsca które spina i centralizuje całość - Kołtuna.
Oprócz widocznych na pierwszy rzut oka osi zewnętrznych można też dostrzec oś wewnętrzną kompozycji zwracającą widza ku ID artystek - ku temu, co w ujęciu freudowskim należy wydobyć na zewnątrz. W obu przypadkach jest to szukanie pewnych rozwiązań formalnych, odpowiedników dla własnych wewnętrznych przeżyć, fascynacji, uczuć, które na co dzień są kamuflowane, a najlepiej mogą wyrazić się właśnie poprzez malarstwo, instalację czy obiekt. W tym kontekście znajdujące się w narożu obrazy Magdy Franczak podejmują temat organiczności, owłosienia, jak i pewnego aspektu czynnika pierwotnego - popędu, co podkreślają falliczne formy.
Tomasz Majerski
„Kołtun” to pierwszy wspólny projekt Izy Tarasewicz i Magdy Franczak, który powstał w wyniku wzajemnej wymiany maili, a wreszcie spotkania obu artystek. Koncentruje się on wokół wspólnych zainteresowań, fascynacji tym, co odmienne, pierwotne, nieuświadomione. Wystawa składa się z przecinających się dwóch diagonalnych osi. Pierwszą z nich stanowią prace Magdy Franczak - obrazy olejne umieszczone w jednym z narożników galerii, której przedłużeniem po przekątnej są narysowane flamastrem bardzo precyzyjne, spiralnie ujęte kosmyki włosów. Druga oś, na którą składają się prace Izy Tarasewicz, biegnie od narożnej instalacji korespondującej z umieszczonym obok studium włosów, do miejsca które spina i centralizuje całość - Kołtuna.
Oprócz widocznych na pierwszy rzut oka osi zewnętrznych można też dostrzec oś wewnętrzną kompozycji zwracającą widza ku ID artystek - ku temu, co w ujęciu freudowskim należy wydobyć na zewnątrz. W obu przypadkach jest to szukanie pewnych rozwiązań formalnych, odpowiedników dla własnych wewnętrznych przeżyć, fascynacji, uczuć, które na co dzień są kamuflowane, a najlepiej mogą wyrazić się właśnie poprzez malarstwo, instalację czy obiekt. W tym kontekście znajdujące się w narożu obrazy Magdy Franczak podejmują temat organiczności, owłosienia, jak i pewnego aspektu czynnika pierwotnego - popędu, co podkreślają falliczne formy.
Lubelskie mikrodziałania artystyczne
______
Alicja Burek
„Miasto może być miejscem wielu inicjatyw i aktywności. Jedną z nich są mikrodziałania artystyczne, których celem jest zwrócenie uwagi na fenomen przestrzeni miasta i jego detalu. Punktowe, ograniczone w czasie działania stanowią próbę zmiany, choć na chwilę, sposobu postrzegania przestrzeni. Działania polegają na zwróceniu uwagi na detal i jego rolę w krajobrazie miasta, czasowej zmianie wykorzystania przestrzeni oraz stworzeniu sytuacji niespodziewanej i zaskakującej.”
- tak głosi informacja na stronie architektury krajobrazu KUL.
25 maja pod okiem Jana Kamińskiego odbyły się warsztaty studentów architektury krajobrazu KUL - „Mikrodziałania artystyczne w przestrzeni miasta”. Na lubelskim Starym Mieście powstało kilkanaście prac. Jako że jestem wielką fanką sztuki poza-galeryjnej nie omieszkałam utrwalić efektów pracy młodych twórców. Poniżej kilka fotek dokumentujących środowe „zmagania” studentów z tkanką miejską.
Alicja Burek
„Miasto może być miejscem wielu inicjatyw i aktywności. Jedną z nich są mikrodziałania artystyczne, których celem jest zwrócenie uwagi na fenomen przestrzeni miasta i jego detalu. Punktowe, ograniczone w czasie działania stanowią próbę zmiany, choć na chwilę, sposobu postrzegania przestrzeni. Działania polegają na zwróceniu uwagi na detal i jego rolę w krajobrazie miasta, czasowej zmianie wykorzystania przestrzeni oraz stworzeniu sytuacji niespodziewanej i zaskakującej.”
- tak głosi informacja na stronie architektury krajobrazu KUL.
25 maja pod okiem Jana Kamińskiego odbyły się warsztaty studentów architektury krajobrazu KUL - „Mikrodziałania artystyczne w przestrzeni miasta”. Na lubelskim Starym Mieście powstało kilkanaście prac. Jako że jestem wielką fanką sztuki poza-galeryjnej nie omieszkałam utrwalić efektów pracy młodych twórców. Poniżej kilka fotek dokumentujących środowe „zmagania” studentów z tkanką miejską.
Subskrybuj:
Posty (Atom)