Niedokończone konkluzje



Wiktor Stribog, Autodygresja
Liliana Kozak: Prace tworzysz etapami, od ornamentu do ogółu, tworząc kompozycję uzmysławiasz sobie co powstaje, ile trwa powstawanie takiego rysunku?

Wiktor Stribog: Nie jestem w stanie tego oszacować, niektóre prace wisiały nawet miesiącami niedokończone, ale przeważnie większa część rysunku zostaje stworzona w ciągu dwóch lub trzech „podejść”. Zawsze przerywałem pracę kiedy czułem, że „zmuszam” się do rysowania – nie na tym polegał proces. Nie chciałem projektować zbyt dużo „zewnętrznych” emocji na rysunek, wolałem, żeby mózg-maszyna pracował sam.

LK: Jeśli połączenia labiryntu kresek rządzą się senną logiką, czy któraś z prac zawiera element z sennej rzeczywistości?

WS: Można powiedzieć, że swoją metodą tworzenia symuluję proces tworzenia się marzenia sennego, które rodzi się z losowych impulsów – obrazów, dźwięków, emocji, które staramy się najlepiej jak umiemy złożyć do kupy. Jest to porównywalne do kręcenia filmu na żywo, bez żadnego przygotowania, gdy cały czas coś nowego wskakuje przed kamerę. W tym sensie efekt może być podobny do marzenia sennego.


Brzydkie pocztówki

______

Wiktor Kołowiecki


Z zaskoczeniem wparowałem delikatnie spóźniony na ostatni wernisaż w Galerii Białej. Na ścianie rozpościerała się niesamowita mozaika bohomazów jakiej nie widziałem już dawno w poważnej galerii. Po głowie chodziło mi pytanie - gdzie się podział Kuśmirowski ze swym piecem, kiedy jest naprawdę potrzebny? Ulgę moim oczom przyniosła dopiero ciekawa i zabawna realizacja Michała Stachyry w Młodym Forum Sztuki. Jej żartobliwa koncepcja przyćmiona została jednak przez ponury dowcip teoretycznie "ważniejszej" wystawy na górze.

Już z daleka uderzyła mnie feeria kolorów zestawionych z wyczuciem godnym daltonisty - ciężkie plamy zieleni i purpury mogą jeszcze długo nawiedzać sny co wrażliwszych widzów. Powiedzmy jednak, że odbiór kolorów jest kwestią dość subiektywną i mogliby się znaleźć koneserzy takiej sałatki. Nie pomógł natomiast, choć może pomóc nie mógł, sposób rozmieszczenia obrazów na ścianie. Obrazy-papugi przyćmiewały swoje delikatniejsze koleżanki, przez co te bladły jeszcze bardziej, a tamte raziły jeszcze mocniej. Można się domyślić, że ten rodzaj układu miał imitować swobodnie rozmieszczone pocztówki na tablicy korkowej. Może stąd też decyzja o niedołączeniu tytułów obrazów. Może ktoś miał nadzieję, że tym zamieszaniem zakamufluje zamieszanie w samych dziełach. Stało się odwrotnie i chaos podkreślił chaos.

Sport w galerii


_____
Iwona Hojdak

Przygotowania do sportowych rozgrywek Euro 2012 widać praktycznie wszędzie. Piłka nożna zaczęła integrować różne środowiska, dotarła nawet do galerii.
W Muzeum Współczesnym Wrocław od 28 kwietnia do 1 lipca gości oficjalna wystawa Union of European Football Associations (Unia Europejskich Związków Piłkarskich) towarzysząca Euro 2012. Kurator wystawy Olivier Guilbaud sprawił, że prezentacja była  interesująca zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Ekspozycja Only a game? poświęcona jest najpopularniejszej dyscyplinie sportowej w Europie – piłce nożnej. Wystawa obejmuje ponad sto elementów związanych z futbolem.
Ekspozycja jest różnorodna i składa się z kilku części. Jedna z nich przedstawia eksponaty. Oglądający mają okazję pooglądać podpisane koszulki znanych piłkarzy, takich jak Beckham, Ronaldo, Polanski, Lewandowski i innych. Na odwiedzających czekają również rękawice Pepe Reiny – słynnego bramkarza Liverpoolu, buty Arne Friedricha – reprezentanta Niemiec, medalisty mistrzostw Świata i Europy, bilety na finały Ligi Mistrzów i Ligi Europy, oficjalna piłka Euro 2012, czy „krowia piłka” szyta ze skóry wołowej. Jednak to nie koniec atrakcji. Znaleźć można także gablotę z gadżetami Euro 2012. Druga część stanowi multimedialne nagrania wideo przedstawiające historię futbolu. Wystawa obejmuje także gry na iPodach i telewizyjne X-BOX. Osoby interesujące się tą tematyką mogą sprawdzić swoją wiedzę biorąc udział w quizie. Natomiast dalsza część poświęcona jest integracji widzów. Dla najmłodszych przygotowano kolorowanki, gry planszowe, kącik, w którym można zagrać w piłkę nożną z przyjaciółmi. Następną niespodzianką są maski przedstawiające twarze znanych zawodników. Każdy, jeśli tylko ma na to ochotę, może je założyć i zrobić sobie zdjęcie stając się na chwilę gwiazdą sportu. Ponadto na jednej ze ścian można spróbować zagrzać piłkarzy do walki, wypisując na nich bojowe hasła. Nasza redakcja również włączyła się w akcje mobilizowania reprezentacji narodowej. Co więcej, kolejna część wystawy Only a game? została poświęcona piłce nożnej w stolicy Dolnego Śląska. W jej ramach można zobaczyć piłkarzy, którzy trenują we wrocławskich klubach i wybrane osoby ze Śląska Wrocław – piłkarskiego mistrza Polski w sezonie 2011/2012. Klub ten, oprócz tego, przekazał koszulki i piłki z autografami zawodników Śląska.

Performance czyli co? Rozmowa z Łukaszem Trusewiczem

______

BlueBerry


Jedną pierwszych osób pokazujących swój performance podczas EPAF-u 2011 w Warszawie i lubelskiego festiwalu Performance Platform 2011 był Łukasz Trusewicz . Po wystąpieniach Łukasz dołączył do grupy obserwatorów, w której znajdowałam się i ja. Mieliśmy okazję do rozmów i wymiany spostrzeżeń na temat zarówno tego co działo się na bieżąco, jak i tego co było dla nas najważniejsze – samego performance'u. Wtedy to zrodził się pomysł zapisu naszych rozmów.

Łukasz Trusewicz
Performance Platform Lublin 2011
BlueBerry: To, co zauważyłam w twojej twórczości, to ciąg myślenia, który przejawia się w każdej z prac. Określę to słowem konsekwencja, jakkolwiek nie tylko o konsekwencji można by tu mówić. Rozmawialiśmy o świetle i konstrukcji.
Łukasz Trusewicz: Są dwa podstawowe sposoby na uzyskanie jakiejś formy: sposób addytywny i sposób odejmowania. To może się odnosić także do performance'u. Addytywnym sposobem jest rzeźbienie z gliny, z jakiejś masy – wtedy się dodaje. Jak jest rzeźba z kamienia – kuje się to, co jest niepotrzebne. Na tej samej zasadzie pracuję z performance'em: mam jakąś prostą konstrukcję - starałem się dodać, coś dołożyć, albo jest jak z tym performancem w Warszawie, gdzie starałem się pozbyć jakichś zbędnych znaczeń i jakichś zbędnych konotacji. W ten sposób pracuję.
BB: Powiedziałeś o technice: jest to w miarę zrozumiałe - sposób addytywny, albo przez pozbywanie się. Michał Anioł powiedział, że rzeźba to jest usunięcie zbędnego materiału. Patrząc w tym kontekście powiedziałeś, że wczoraj dodałeś. Co wczoraj dodałeś?
Ł.T.: Wczorajszy performance wczoraj był bardziej mgnieniem niż rozbudowanym działaniem. Pośród tych wszystkich czynności, które wczoraj wykonałem były dwie najważniejsze: zapalenie światła i stłuczenie żarówki. Powstał z dwóch działań, które próbowałem kiedyś zrobić. Po pewnym czasie stwierdziłem, że te dwie rzeczy bardzo do siebie pasują. Nawet kolorystycznie. I tak to zostało połączone.

Palcem po sztuce

_____


Ala Burek

Eliza Galey, Złudzenie
fot. Ala Burek

Zmysły pozwalają nam odbierać otaczający nas świat na wiele różnych sposobów. Innych wrażeń dostarcza nam patrzenie, innych słuchanie, a jeszcze innych dotykanie. Każdy ze zmysłów w specyficzny dla siebie sposób usiłuje przybliżyć nam nieco rzeczywistość - wchłaniamy różnorakie bodźce, które przekładają się na kształt naszych wyobrażeń o świecie. W momencie zetknięcia się któregoś z naszych zmysłów z – przyjmijmy, że obiektywną - rzeczywistością, rzeczywistość ta zostaje oswojona, kosztem czego jest jej subiektywizacja. A więc w pewnym sensie zniekształcenie. Filtrem, przez który przepuszczone zostają doznania zmysłowe są m. in. nasze doświadczenia, stan wiedzy, wrażliwość czy osobowość. Na ile więc świat, w którym funkcjonujemy jest światem rzeczywistym (czy jak kto woli obiektywnym), a na ile złudzeniem czy wytworem naszej jaźni. Odpowiadając na to pytanie można zaryzykować stwierdzenie – nie roszczące sobie jednak prawa do bycia arbitralnym – że jako jednostki nie żyjemy w jednym świecie, a raczej w różnych jego wersjach i interpretacjach.

Zmysły są aparatem poznawczym, o którego istnieniu na ogół nie myślimy. Stanowi on integralną część naszego ciała, ale i umysłu, jako że to w umyśle właśnie, zostają zakotwiczone informacje wyłapane przez tenże aparat. Dopiero ułomność, choroba czy utrata, któregoś z elementów systemu poznawczego, w który wyposażyła nas natura, zwraca naszą uwagę na istnienie i wagę tegoż. Podobną rolę wydaje się pełnić wystawa Złudzenie Elizy Galey, którą oglądać można było w lubelskiej Galerii Białej. Mamy tu do czynienia z odwrotem od zmysłów do: niesłyszenia, niemówienia, niewidzenia, nieodczuwania, a więc – jak czytamy w tekście towarzyszącym wystawie – z symbolicznym oderwaniem widza od podstawowych zmysłów. Oderwanie to osiągnięte zostaje dzięki zastosowaniu specyficznego środka przekazu, pierwotnie stworzonego z myślą o osobach niewidomych i niedowidzących. Chodzi o tzw. punkty Braille’a, będące tworzywem pisma, które daje się rozczytać za pomocą dotyku. Może więc w sensie przenośnym – co, w moim przekonaniu, zdają się właśnie sugerować prace Galey - wszyscy w jakiś sposób niedowidzimy?

Wizje profetyczne – recenzja niepoprawna politycznie


______

Gabriela Rybak


Angelika Markul i Nicolas Delprat, W środku nocyfot. Diana Kołczewska   
Wystawa Angeliki Markul i Nicolasa Delparta w mojej opinii odzwierciedla trendy, które dominują w postmodernizmie. Po wejściu na salę ekspozycyjną widza zaskakuje depresyjna i nihilistyczna muzyka. Nie dla każdego jest ona przyjemna i z pewnością wżera się głęboko w umysł. To dzieło Nicolasa Delparta, który poza sztukami wizualnymi zajmuje się także tworzeniem dźwięku.

Sala wystawowa galerii Labirynt ze względów ekspozycyjnych została podzielona na dwie części, jedną przeznaczoną dla widzów i drugą tylko dla obiektów sztuki. Po prawej stronie od wejścia znajduje się obraz, który na pierwszy rzut oka wygląda jakby był malowany kopciem świecy. Choć jak się okazuje jest to akryl. Przedstawia on strukturę sześciokątnych komórek, podobną do plastra miodu. W tych komórkach zdają się tkwić dojrzewające owady. Lecz można domyślać się, iż nie są to pszczoły, bowiem nigdzie dookoła nie ma kwiatów. Zewsząd dobiega tylko nihilistyczny rozkład, którego wymownym symbolem jest wszechogarniająca widza czerń.

Można w niej dostrzec ciemny, matowy obiekt – amorficzny tłumok, który zdaje się być rzuconym niedbale workiem z ziemniakami albo kopą węgla. Wygląda trochę jak ludzkie zwłoki… Być może bezkształtny matowo-czarny twór jest symbolem końcowego procesu trawienia medialno-korporacyjnego organizmu, który bezlitośnie miele naszą zdolność do rozróżniania dobra od zła.

Podróż w głąb ciemności


______

Beata Wojewoda 


Nicolas Delprat, Zone 5
fot. Diana Kołczewska
"W środku nocy" to tytuł wystawy Angeliki Markul i Nicolasa Delprata, która trwała w Galerii Labirynt od 30 marca do 26 kwietnia 2012. Na wystawę złożyły się ogromne, ciemne płótna Delprata, w których nie znajdziemy żadnych oznak człowieczeństwa i prace Markul tworzone przy użyciu prostych środków takich jak ciemne plastikowe worki, folie oraz światło wydobywające się z neonów.

Na nowo zaadoptowana przestrzeń galerii stworzyła świeżą i zaskakujacą oprawę dla dzieł dwojga artystów. Pomieszczenie zostało przedzielone pionowo ustawionymi belkami na dwie części: jaśniejszą, po której widz mógł się poruszać oraz ciemniejszą, do której widz nie miał wstępu (przed wejściem do galerii każdy uczestnik wydarzenia dostał  kartkę z planem wystawy, na którym były zaznaczone prace artystów oraz schemat przestrzeni, po której można było się poruszać i tej, gdzie obowiązywał zakaz wstępu). Podłogi oraz ściana pokryta była ciemno-szarą wykładziną, czarne ustawione pionowo i poziomo belki stworzyły inny, nowy wymiar miejsca. Towarzyszył temu półmrok pod osłoną nocy. Ciemne kolory obrazów oraz rzeźb dawały wrażenie głębi, zagadkowości, która przyciągała widza.

Prace dwojga artystów zdawały się tworzyć jedną wizję świata – mrocznego, skrywającego sekrety, tajemnice, przez które próbuje się przebić jakaś cząstka światła. Duże, akrylowe płótna Nicolasa Delprata doskonale współgrały z rzeźbami Angeliki Markul, które współistniały w symbiozie. Dopełnieniem dzieła był dźwięk –  mocny rozchodzący się, momentami niezwykle ciężki, budujący depresyjno- neurotyczną atmosferę. Może to oznaka czegoś, co za chwilę miało się wydarzyć; wywołująca niejasny niepokój.