_____
Liliana Kozak
Mimo odwiecznego przeczucia, że nie ciałem tylko jesteśmy, to ono nadal stanowi dla nas namacalny dowód naszego istnienia. Wykład Piotra Celińskiego Technologie cyfrowe: ponad granicami ciała zaczął się od przypomnienia, jaką funkcję pełni nasze ciało, przede wszystkim jest granicą- uczestniczenia w rzeczywistości. Obecność technologii pozwala na redefinicję tego stanowiska, pojawiają się możliwości wykreowania bodźców trafiających wprost do naszego mózgu, na skróty, pomijając labirynty nerwowych synaps, pozwalając sterować czyimś ciałem poza wolą właściciela. Na razie na filmiku można zobaczyć mysz sterowaną w tył, przód i na boki, kolejna alternatywa dla socjotechniki wykiełkowała. W 2007 na Transmediale w Niemczech pewien artysta wszczepiał chętnym czujniki, które pozwalały kierować ruchem ich ciała, delikwenci machali rekami, drapali się po głowie, nie mając wpływu na swoje ruchy. Kto chce sobie przypiąć czujnik?
Transplantacja pozwoliła lepiej poznać ów obiekt, w którym żyjemy i zaczęły się pojawiać pytania, do ilu procent materii mamy definiować siebie, czy obce narządy stają się nami, co z protezami? Ciało coraz słabiej potwierdza naszą tożsamość. Czy aktualna era informacji stanie się erą umysłu?
Wobec postępu technologicznego pojawiły się dwa skrajne stanowiska. Pierwsze - technoutopiści, którzy chcą przedzierzgnąć się w kosiarzy umysłów, czekają na wolność bezpośredniego połączenia mózgu ze światem, symbiozę jaźni z siecią, która pozwoli rozwinąć cyfrowe skrzydła. Drugie stanowisko należy do technofobów, którzy nie widzą możliwości rozłączenia podmiotu na ciało i jaźń, obawiają się zjawiska rozpraszania ciała w kulturze, upatrując w tym jej zagrożenia, a nawet zaprzeczenia.
Te dylematy konfrontuje dr Piotr Celiński z opiniami trzech myślicieli. Wolfgang Welsh podkreśla uniwersalność i swoistość ciała. Emmanuel Levinas wskazuje na istotność twarzy równoznacznej ze słowem, pojęciem różniącym się od treści, jej obraz stanowi dla treści wiarygodność, jest prawdziwym świadectwem rozmówcy. Antony Giddens zmierza w tym samym kierunku uzmysławiając, że kontrola nad ciałem dowodzi prawdziwej kompetencji. Tutaj można by zauważyć sugestię, że gdy działanie i reakcje świadome starają się kontrolować impulsy nieświadome, to jesteśmy bardziej obecni- przytomni obecni-przytomni, uczestniczymy w kontakcie- wyrażając prawdziwie nasze zdanie.
Celiński przywołał Kartezjusza, który postrzegał ciało jako dostawcę informacji, oddzielał odczuwanie od myślenia podkreślając, że rozumność nie jest ciałem. W latach 60. stanowisko wobec technologii zaczął umacniać McLuhan, jego opinia wobec niej zmieniała się z czasem będąc żywą dokumentacją budującego się od niedawna dystansu wobec zdobyczy cywilizacji. Młodzieńczy optymizm łączył się z rozumieniem mediów jako przedłużenia zmysłów, mogących budować globalną wioskę. Później okazało się, że przedłużenie zmysłów zaczęło zastępować bezpośredni odbiór świata, oko- nastawione na jedną ostrość- odbioru obrazków z ekranu, dźwięk mono-stereo zdominował wszystkie inne, czarno-biały obraz zdradzał czarno-białe myśli. W podręcznikach psychiatrii zaczęły pojawiać się ciekawe pojęcia takie jak patogeniczna cyber- ontologia, tele…schizofrenia…
Ludzkość w stosunku do niemal każdego zjawiska wykazuje dwukierunkową asymilację, także i tutaj. Z jednej strony antropomorfizacja- technologie naszej kultury zawsze w jakiś sposób są nacechowane podobieństwem do twórców. Piotr Celiński przytoczył anegdotę o twarzach samochodów. Najprawdopodobniej, gdyby miało nam się przydarzyć spotkanie z kosmitami, to jakkolwiek by oni nie istnieli, zaczęliby nam nas przypominać, bo jak mamy rejestrować to, co poza nami, zdobywając-przyswajamy sobie obszary.
Drugim kierunkiem jest technomorfizacja - zachodzi wtedy, kiedy idziemy się zresetować, znajdujemy podobieństwa nas samych do technologicznych tworów, staramy się do nich upodabniać. Jest to ewolucja w obrębie hardwarowym. Ale technomorfizacja daje się zauważyć również w obrębie software- programowania, symboliki, a więc języka i myśli. Okazuje się, że młodzi Azjaci potrafią z łatwością podejmować wielowątkowe działania na komputerze, a na jednym zadaniu skupić się nie potrafią. Chętnie przyjrzałabym się jednak skali trudności tych wielowątkowych operacji, oraz pojedynczemu zadaniu, ich stosunkowi do badań… Zresztą to, co jest trudniejsze, ale przyjemne, zawsze przychodzi łatwiej.
Możliwości komunikacyjne naszej cywilizacji zostały podzielony na cztery etapy, przedmedialny, medialny, postmedialny- fazę interfejsu, gdzie media, jako np. chipy wszczepione w ciało, łączą nas ze światem, bez konieczności sięgania poza nie. Ostatnim etapem ma być najprawdopodobniej hipotetyczny efekt przekształcenia: człowiek- postczłowiek(z różnymi wszczepami, pojawiły się głosy, że nie jesteśmy już czyści, usprawniają nas plomby w zębach, szkła kontaktowe, zastawki to już zbyt oczywiste) - później jest cyborg, (u którego wszczepy zajmują powyżej 50% ciała) - a na końcu jest robot. Ciekawa jestem osobiście czy domniemywane przetransponowanie świadomości człowieka w program byłoby piątym etapem, czy alternatywą dla robota…
O wątpliwościach co do świadomości robota jako takiej możemy przeczytać w publikacji Nowy umysł cesarza Rogera Penrose, nie tak nowej ale nadal aktualnej, a być może nawet aktualnej coraz bardziej…
Marzenie o podmiocie amalgamatycznym, o możliwości nieskończonej inflacji materii trwa. Pierwsze interfejsy już się pojawiły, początki, to agresywny wtręt w mózg, gdzie umieszczony przekaźnik łapie informacje ze sztucznego oka przez oczodół do mózgu. Sztuczne oko doskonalone, choć obraz nadal nie przewyższa tego, co widzimy okiem organicznym. Czekamy też na interfejs potrafiący sterować mózgiem za pomocą fal, bez wszczepów, dla mnie taki interfejs potwierdza swoją definicję, wpisując się w strumień fal myślowych, wbrew pozorom będąc wtedy najbliżej swego organicznego pierwowzoru. Sterowanie myślą uważam za prawdziwą komunikację, jakkolwiek by nie brzmiała definicja - w końcu cała reszta jedynie ją werbalizuje. Nie sądzę, że ewentualna wspólność myśli z kimś lub czymś to zaprzeczenie komunikacji, komunikacja jest przekazem, kontaktem, choćby i ciągłym, choćby o trudno lub nierejestrowanej odrębności, jest wysyłanym sygnałem, a nie środkiem przekazu, środek przekazu to to, co jest potrzebne, kiedy nie ma innego wyjścia, aby umożliwić połączenie, kontakt.
Opcją daleko mniej ingerencyjną od cybernetycznego oka są cyber- okulary. Był plan, aby żołnierze przez jeden okular widzieli to, co jest z tyłu, a przez drugi, to, co jest z tyłu, efekt był taki, że nie mogli scalić z szybkim ruchem sprzecznej informacji wzrokowej, nie potrafili przy tym biec, zmiana widoku z tyłu na widok z góry- z satelity, niczego niestety nie ułatwiła. Jesteśmy ogromnie przywiązani do sposobu naszego postrzegania, być może ewolucja szykuje jeszcze jakieś niespodzianki.
Nadal nie panujemy nad większością reakcji w naszym mózgu, niewielki mamy wpływ na to, co dzieje się pod skórą naszego ciała, świadomość uczestnictwa w kiepsko rozumianym programie natury, w dodatku niebędącym żadną superlatywą. Wielu umysłom dodaje ogromnej motywacji w kierunku ewolucji interfejsu, urządzenia pozwalającego poznać nasze reakcje i sterowanie nimi. Urządzenie to będzie mogło odciąć hegemonię kontroli organicznej, a czym to się skończy…
Z jednej strony działania mają usprawniać interfejs, z drugiej uczłowieczenie robotów. Coraz sprawniej udaje się uplastyczniać człekokształtne wybryki technologii. Roboty posiadają nasze gesty, mimikę twarzy, możemy podziwiać roboty tańczące… Niedawno powstał manifest cyborga - jako tego poza płcią, który miał ukoić bolączki feministek, niestety technomorfizacja postępuje i manifest jest nieaktualny. Nie można przegapić gałęzi rynku, która zawsze była bodźcem ewolucji, w końcu ewolucji bez erotyzmu jeszcze się nam nie udaje sprawnie przeprowadzić… i mamy sex-robota - Roxxxy. Kobietę, a jakże, której wyraz twarzy widoczny na zdjęciu pozostawia wiele do życzenia, ale ponoć wyposażona jest w atuty znacznie uprzyjemniające męską fizjologię. Wyraz twarzy jej promotora Douglasa Hines’a jest dużo bardziej niepokojący. Może z czasem, cyber-kobieta nauczy się więcej, na razie jest urzekająco prostolinijna i nie ma wymagań, nie ma fanaberii… chyba, że coś się zatnie… zawiesi… wtedy wolałabym być na zewnątrz rzeczonej maszynerii…
Celiński zaprezentował krótki przegląd historyczny znajomych obliczy: Robocop, Terminator, bohaterzy z Ghost in the Shell l - gdzie inspiracji do Matrixa szukali bracia Wachowscy (od siebie bardzo polecam przeczytać książkę Robot Wiśnieskiego-Snerga, która również dała braciom Wachowskim sporo do myślenia). Ponoć pierwszym pokazanym przez telewizję interfejsem neuronalnym był hełm z serialu Star Trek, który niebywałe wpierał władzę wodza nad jego plemieniem. Bardzo ciekawym projektem EMT jest rodzaj kasku, przytwierdzony do głowy, który wyświetla przed głową obraz, który można traktować jak klawiaturę, cyberpunkowy sen trwa…
Z dziedziny sztuki filmowej przechodzimy na teren działalności artystycznej Stellarca, Cypryjczyka, którego nurtują redefinicje cielesności - nic sobie jednak nie wszczepia ale maltretuje swoje ciało w inny sposób. W latach 70. podróżował na przestrzeni miasta - zawieszony na haczykach powbijanych w skórę. Inne jego pomysły to np. pisanie słowa evolution - trzema rękami jednocześnie, taką ręką można sterować impulsami płynącymi z mózgu, nie koniecznie musi być przytwierdzona bezpośrednio do ciała. Stellarc wszył sobie również pod skórę formatkę ucha, co miało być manifestacją wątpliwej roli zmysłów w odbiorze świata. Najbardziej niebezpiecznym z jego przedsięwzięć było połknięcie sondy z kamerą mającą rejestrować to, co w środku się dzieje, akcja miała miejsce w szpitalu, aby w razie czego reanimować żołądek atakowany technologią… Ponoć okazała się łaskawa dla Cypryjczyka, w końcu - on ją kocha.
Teledysk Björk All is full of love przenosi wykład w sferę dźwięków. Pocałunek człowieka z robotem już nastąpił, jak możemy podejrzewać Pana Douglasa Hines’a, czy doczekamy się uczucia?
Technologia wpłynęła niezaprzeczalnie choćby na historię muzyki rockowej, budząc brzmienie gitary elektrycznej, naśladowanie czy ulepszanie instrumentów analogowych, samplery cyfrowe są nam znane. Jednak ich potomstwo idzie dalej, pojawił się Sample TENORI-ON - wyprodukowany przez Jamahę, łączy obraz z dźwiękiem, gdzie stworzenie pewnej kompozycji graficznej łączy się z odpowiednimi dźwiękami każdego z użytych znaków. Hiszpańscy studenci wykreowali React-table- stół muzyczny, w którym kamera umieszczona pod stołem reaguje na ingerencję w przesuwane i sterowane w różny sposób kostki z odpowiadającymi im brzmieniami. Projekty te inicjują wzrokowy kontakt z muzyką, zatem pierwotny zmysł synestezji przygłuszany przez cywilizację idzie z odsieczą?
Pojawiła się też młodsza kuzynka plotera - trójwymiarowa drukarka- potrafiąca wyciąć każdy kształt z kostki wielkości metra sześciennego. Możliwości coraz większej ingerencji w materię budzą uczucia obcowania z nową rzeczywistością. W którymś momencie uknuto pojęcie postmaterii, ale przecież wszystko płynie, materia ulega ciągłym przekształceniom - przemieszczeniom. Gdyby nawet zmusić ją do anihilowania w postać energii i z powrotem i z powrotem, to kto zaręczy, że nic takiego nie działo się wcześniej? Pozostaje też zagadnienie ciemnej materii i ciemnej energii zajmującej większość wszechświata, o której nadal niewiele wiadomo. Materia, z której jesteśmy, tak stara - im dokładniej analizowana, tym dosadniej ujawniająca niejednorodność, wymykająca się tym kilku zmysłom, którymi operujemy, rujnująca prymitywne wytyczne założeń czasoprzestrzeni - wcale nie musi posiadać natury kwalifikującej ją do stanów post- i czy arche-, ten wniosek zweryfikują być może dzieci naszych dzieci…
Kulturowe kody tożsamości- najnowsza książka dr Piotra Celińskiego, która niedługo opuści wydawnictwo, posiada na okładce rozpikselowaną małpkę. Homo sapiens dał się zamknąć w klatce z pikselami, zobaczymy co, z tego wyniknie… Czy wirtualna rzeczywistość przeniesie nas z facebook’a do przestrzeni Second Life, może powstanie fuzja? Czy cyborgizacja nastąpi równolegle, czy później, jaki diabełek z pudełeczka jeszcze nie wyskoczył? Może nastąpi bliskie spotkanie trzeciego stopnia z nanotechnologicznymi żyjątkami uciekłymi z laboratorium… Albo próby złapania świadomości w teleportowane ciała… Lektury dostępne pod hasłem science-fiction związane z tematem działają na moją wyobraźnie, .
Coś z tych mglistych wizji się weryfikuje, przeszczepiliśmy serce, sklonowaliśmy owcę, mamy internet i telewizję w komórce… czekamy na pikselozę świadomości… tack tack tack tack…ziemia na księżycu zostaje skupowana po astronomicznych cenach… W CERN, koło Genewy detektor ALICE śledzi zderzenia protonów… początek świata zależeć ma od kicającego na krawędzi postrzegania bozonu Chicksa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz