______
Szymon Burek
Lubelska STOP! Galeria działająca w Ośrodku Inicjatyw Międzykulturowych „Rozdroża” przygotowała niezwykła wystawę. Andrzej Różycki wspólnie z Marcinem Sudzińskim podjęli bardzo ciekawy temat, który ożył ponownie jakiś czas temu. Monidło – bo o nim mowa – to technika portretu łączącego fotografię i malarstwo.
Z pewnością każdy z nas kojarzy portrety ślubne. Większość naszych dziadków i spora część rodziców ma takie pamiątki w swoich zbiorach. Wystawa „Monidło” to kolekcja kilkudziesięciu portretów, eksponowanych w głównej sali, a także na korytarzu prowadzącym do galerii. Autorzy zebrali przykłady monideł pochodzących z całego kraju. Były wśród nich portrety ślubne i zdjęcia rodzinne, portrety oraz pejzaże. Przygotowano też małą gablotę, w której ukazano proces powstawania monidła. Ciekawym uzupełnieniem były współczesne portrety wykonane tą techniką.
Galeria przy okazji wystawy wydała okolicznościowy katalog z tekstem Andrzeja Różyckiego. Autor w swoim tekście pisze, że społeczeństwo dziś już nie zna określenia „monidło”. Podkreśla, że większość naszych rodziców i dziadków takie monidło posiada, mimo to współczesna etnografia nie zajmuje się tym zjawiskiem.
Kilkanaście obrazów przedstawia postacie jakby wyjęte z innej epoki. Widzimy twarze przepełnione spokojem. Nie ma tam miejsca na zbędne rzeczy. To właśnie iluzja monideł. One idealizują, pokazują świat z innej, mniej rzeczywistej strony. Moją uwagę w sposób szczególny przykuł portret ślubny Marii i Stanisława Jasińskich, wykonany na podstawie zdjęć legitymacyjnych na początku lat 50tych w Toruniu. Kobieta: ubrana prawdopodobnie w czarną sukienkę z białym kołnierzykiem, włosy mocno upięte, twarz dziwnie spokojna. Mężczyzna: ubrany w garnitur, włosy zaczesane z przedziałkiem. Żadne z nich się nie uśmiecha. Dlaczego? Przecież to ich ślub…
Monidła to coś więcej niż fotografia. To ukryta historia człowieka, jego smutków i radości. Spotkanie twarzą w twarz z tymi obrazami jest czymś niemal mistycznym.
Nie często można zobaczyć tyle monideł w jednym miejscu! Trudno poddać krytyce same dzieła, które wyeksponowano. Są to unikaty wykonane mało znaną techniką.
Jedyny problem, jaki rzucił mi się w oczy dotyczył samej ekspozycji a właściwie opieki nad nią. Monidła zawieszono w dwóch pomieszczeniach. Aby dostać się do galerii Ośrodka „Rozdroża” trzeba zadzwonić domofonem i poprosić o umożliwienie zwiedzania. Tutaj nie było żadnego problemu. Kłopoty zaczynają się dopiero w środku. Niestety, nie miałem okazji porozmawiać z opiekunem wystawy. Nie spotkałem żadnego z pracowników Ośrodka. W każdej chwili mogłem wziąć obraz i wyrzucić przez okno. Mam nadzieję, że to nie reguła w tym miejscu. Uważam, że galeria to miejsce spotkań. Zwiedzający ma prawo nie tylko do kontaktu z dziełami, ale także powinien mieć możliwość spotkania z opiekunem galerii czy też kuratorem. Nie może dochodzić do tego, by zwiedzający sam włączał oświetlenie ekspozycji!… Pozostaje mi nadal bacznie przyglądać się działalności STOP! Galerii oraz życzyć wam estetycznych przeżyć.
Na Baczności!
„Monidło – wstępna próba rehabilitacji”
-25.03.2011
STOP! Galeria
monidła to piękna sprawa, zwłaszcza jak się odnajdzie stare sprzed kilkudziesięciu laty na strychu..
OdpowiedzUsuńOdwiedził Pan "magiczne miejsce" gdzie by ono nie było :) Tyle treści zebranej w jedno. To musi zrobić wrażenie. Monidła, to jakby okolicznościowe pamiątki czasu. Ciekawie Pan "sprzedał" swoje wrażenia z wystawy. Dziękuję za pozostawiony ślad wydarzenia, odkryłem go właśnie prawie równo po pięciu latach.
OdpowiedzUsuńOdwiedził Pan "magiczne miejsce" gdzie by ono nie było :) Tyle treści zebranej w jedno. To musi zrobić wrażenie. Monidła, to jakby okolicznościowe pamiątki czasu. Ciekawie Pan "sprzedał" swoje wrażenia z wystawy. Dziękuję za pozostawiony ślad wydarzenia, odkryłem go właśnie prawie równo po pięciu latach.
OdpowiedzUsuń