Niepokorny Dunikowski

_______

Agnieszka Chwiałkowska


„…Cała moja praca stała zawsze w niezgodzie z otaczającymi mnie warunkami.
Walczyłem. Dziś ciągle czuję się młody i gotów do dalszej walki o prawdę w sztuce..”
/ X. Dunikowski/



Zerwanie z dotychczas obowiązującą Rodinowską manierą, stosowanie polichromii mimo ogólnie przyjętego kanonu, że posąg winien być monochromatyczny, a przede wszystkim tworzenie dzieł zgodnych z duchem epoki, wyrażających swoje czasy, a więc sprzeciwienie się akademickiemu teatrowi. Z drugiej zaś strony odznaczenie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, uzyskanie w 1929 roku Diplome de Grand Prix na wystawie w Paryżu czy choćby nawet objęcie profesury na krakowskiej ASP zaledwie w wieku 29 lat. Tak jawi się współczesnemu odbiorcy „nasz” mistrz – niesamowicie zdolny, ale i uparty, szybko biegający i krzyczący gdy coś mu się nie podoba, łamiący wszelkie konwencje czy może po prostu niepokorny - jak powiedziała Joanna Torchała – kuratorka retrospektywnej wystawy Xawerego Dunikowskiego w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Ekspozycja powstała we współpracy z Muzeum Rzeźby imienia Xawerego Dunikowskiego w warszawskiej Królikarni będąc zarazem głównym punktem uświetniającym obchody istnienia 30-lecia Centrum Rzeźby Polskiej.


Po kilku miesiącach różnorakich trudów i wytężonej pracy, nad którą czuwał według Pani Joanny sam artysta, ujrzeliśmy w jednej olbrzymiej sali wystawienniczej kilkanaście posągów, popiersi portretowych, płaskorzeźb czy pomników, rzeźb różniących się od siebie stylem, techniką rzeźbiarską, ale przede wszystkim bogactwem osobowości i wachlarzem uczuć. Przemyślane rozplanowanie oraz genialna gra świateł i cieni, która wydobyła część posągów z mroku dodatkowo spotęgowały siłę wyrazu.

W Orońsku znalazły się te najwcześniejsze prace artysty, takie jak dyplom kończący ASP – a więc Portret Henryka Szczyglińskiego, w którym miękkość światłocieniowego modelunku i głębia psychologiczna przedstawionej postaci przywodzą na myśl rzeźby nauczyciela – Konstantego Laszczki. Macierzyństwo, gdzie forma staje się coraz bardziej uproszczona, a wystające kości, rozwarte usta i nieme oczy podkreślają ból cudu narodzin, od których nie można oderwać wzroku. Tchnienie i Fatum, gdzie do głosu dochodzi synteza formy, znika wszelka narracja, pozostaje jedynie surowa, kanciasta i ekspresyjna bryła, która w równie doskonały sposób kumuluje emocje. Z okresu gdy artysta zajmował stanowisko profesora warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, pochodzą prezentowane na ekspozycji trzy posągi z cyklu Kobiet brzemiennych oraz matki ludzkości trzymającej w dłoni embrion – Ewy. Brzemienne stanowią punkt centralny wystawy, ustawione tak jak wtedy, tak jak życzył sobie tego Dunikowski – bez piedestałów, co przysuwa nam na myśl samych Mieszczan z Calais Rodina. Już sam temat uważany w tamtych czasach za niemoralny wywołał wiele dyskusji, zaś umieszczenie rzeźb w taki a nie inny sposób, zatarcie bariery pomiędzy posągiem a widzem stało się skandalem. Dziś mówi się z kolei o większym naturalizmie sprawiającym, że każdej z nas o wiele łatwiej jest uosobić się z jedną z tych prostych kobiet.

Dominująca w twórczości artysty tematyka dotycząca problemów ludzkiego bytu takich jak narodziny, życie, przemijanie i śmierć przeradza się w wczesnej twórczości w formę zmuszającą odbiorcę do refleksji. W latach 1914-1921 mistrz odbywa podróż do Francji oraz Anglii, obydwie z nich otwierają kolejny etap. W Paryżu poznaje kubizm, pod wpływem którego jego twórczość balansuje na granicy abstrakcji. Powstają portrety m.in. Bolszewika, Włodzimierza Terlikowskiego, Jana Januszewskiego a także model Grobowca Bolesława Śmiałego i Autoportret – Idę ku słońcu. Wszystkie wymienione dzieła prezentowane teraz w Orońsku posiadają wspólne cechy – syntezę, skubizowaną formę i ekspresję. Monumentalny, wykonany w drewnie dębowym Autoportret ukazuje nagiego, dumnie kroczącego mężczyznę o dwóch twarzach – jednej zwróconej ku słońcu, drugiej ku ziemi. Polichromowane tło tworzy zawieszone w czasie i przestrzeni miejsce. Sam artysta mówił o pracy, że jest to "portret astralny". Taka wizja wewnętrzna – od środka - jest syntezą tego pędu w kosmos, jaki człowiek nosi w sobie. W tych, oraz wielu innych prezentowanych pracach jawią się nam dążenia artysty – obsesja w poszukiwaniu czwartego wymiaru, zainteresowanie barwą, czy jak sam uważał – pogoń za pozazmysłowymi prawami harmonii. Odczuwalny staje się również młodopolski duch, symbolizm i hasła głoszone przez Przybyszewskiego.

W trakcie pobytu w Londynie w British Museum, Dunikowski ulega urokowi starożytności, pod wpływem której powstają różnorodne portrety, z których możemy dziś podziwiać pokryte intensywną polichromią, korespondujące z art-deco postacie m.in. Francuzki, Polki i Amerykanki. W okresie dwudziestolecia międzywojennego powstała seria portretów znanych osobistości składająca się na cykl głów wawelskich, które w pierwotnych planach miały zostać umieszczone w kasetonach Sali Poselskiej tuż obok tych wykonanych przez Tauerbacha. Wśród głów prezentowanych w CRP znalazły się realistyczne podobizny Stefana Batorego, Fryderyka Chopina, Józefa Mehoffera, autoportret artysty, a także puste miejsce, gdzie każdy z nas może umieścić swoją podobiznę. Dopełnieniem całej ekspozycji stały się dzieła powojenne, a więc popiersie portretowe Lenina i Robotnika oraz realizacje pomnikowe, które zdominowały cała późniejszą twórczość artysty. Oprócz gipsowego odlewu Grobowca Bolesława Śmiałego możemy także zobaczyć projekt Pomnika Czynu Powstańczego czy Pomnika Józefa Dietla.

Bez względu na to, czy z bruzd gipsu powstała monumentalna rzeźba czy było to malutkie popiersie portretowe wszystkie z nich były dla artysty równie ważne, były dziećmi, których nigdy nie miał. Maleństwami, które modelował w niezwykłą dozą ekspresji, o które dbał i których doglądał w trakcie wykluwania przez pomocników z kamienia. I choć jego sztukę odbierano różnie zawsze nieugięcie dążył do zamierzonego celu, mówił, ze realizmów i naturalizmów jest tyle ilu artystów.
Ekspozycja zaprezentowana w Orońsku daje nam jedną z niewielu możliwości ujrzenia jego realizmu w przekroju przez cala twórczość. Wreszcie możemy dostrzec Dunikowskiego takim, jakim naprawdę był - niepokornym w usposobieniu, niepokornym w sztuce, sprzeciwiającym się konwencji, geniuszem przepełnionym pasją eksperymentowania wyprzedzającym swą epokę, twórcą dzieł uważanych dziś za zjawiskowe w skali europejskiej.

Na koniec przytoczę jeszcze słowa Pani Torchały, z którymi nie sposób się nie zgodzić: „Kiedy w piątek weszłam na ekspozycję, odniosłam wrażenie, że Dunikowski jest nareszcie spokojny, jest zadowolony ”. Wystawę w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku będzie można oglądać do 18 września, następnie będzie pokazywana w warszawskiej Królikarni, w Muzeum Narodowym we Wrocławiu i w Muzeum Narodowym w Szczecinie.


fot. Agnieszka Chwiałkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz