Zanurzeni w błękicie, utopieni w pomarańczu

_______

Marta Wysocka


Ostatnia wystawa Ewy Axelrad pt. ORANŻ otwarta w Galerii Białej to sytuacja niezwykle estetyczna i wysmakowana. Minimalizm użytych tu form w specyficzny sposób współgra z ukrytym przekazem posiadającym historię, głębię treści, dawkę przeżyć. I jeśli pozwolimy, to wytrąci nas z szablonowego sposobu myślenia. Artystka wykreowała bowiem świat, który w dziwny sposób wciąga, tak - że długo nie chce się wyjść z galerii, a do głowy cisną się różne skojarzenia i liczne pytania.

W momencie wejścia do środka ogarnęło mnie uczucie bycia w otwartej, pełnej powietrza przestrzeni, obietnicy przygody, wakacji, lekkości bytu, jednak za chwilę to wrażenie zmieniło się i przestrzeń od tyłu zaczęła się jakby zwężać, stała się mroczna, może nawet ciężka. Wystarczył półobrót i wzrok przeniesiony na jedyny w tej sali obiekt - niewielki, oświetlony reflektorem model samolotu. Utworzony na przeciwległej ścianie piękny cień, kojarzący się z ptakiem czy też sylwetką skoczka, przywołał znowu lżejsze odczucia. Na ścianie obok zarysu samolotu, pojawia się również nasz cień - niepokojąco uświadamiając nam naszą obecność obok przedmiotu wystawy i nieoczekiwanie prowokując wspomnienia bądź marzenia. Zaskoczenie wspomaga fakt, iż całe pomieszczenie Galerii (sufit, ściany i podłoga) zostało pomalowane na jasnoniebieski kolor a umieszczony na końcu sali reflektor, który punktowym światłem podświetla podwieszony model samolotu, to jedyne źródło światła w sali. Przestrzeń jest tak gęsta od koloru, że aż trudno się w niej oddycha. Pomimo, że niebieski zdaje się wibrować w powietrzu to wrażenie jakie powoduje jest całkowicie niemęczące i przyjemne.



Wydrukowany przez drukarkę 3D w masie polimerowej samolot, to zminimalizowana i zniekształcona (artystka poddała jego kształt takim deformacjom, aby jego cień tworzył płynną sylwetkę skoczka) kopia Fairchild UC-123 K - modelu, który był używany przez Amerykanów w czasie wojny wietnamskiej. Samoloty te od 1962 do 1971 roku rozpylały herbicydy i defolianty nad niedostępnymi lasami południowego Wietnamu w celu odsunięcia Vietkongu od żywności i miejsc schronienia dla partyzantów. Środki te miały 50-krotnie silniejsze stężenie niż używane w rolnictwie, zaś najpopularniejszym wśród nich był herbicyd pod nazwą Agent Orange (czynnik pomarańczowy). Podczas 10 lat oprysków poważnie uszkodzono lub zniszczono 20 tysięcy km2 lasów i 2 tysiące km2 upraw. Ucierpiały nie tylko rośliny, najgorszym ubocznym skutkiem stały się poważne wady rozwojowe i deformacje u nowych pokoleń. W tym momencie staje się jasne i logiczne powiązanie samolotu ze zdjęciem wiszącym w w małej sali. Fotografia, umieszczona w estetycznym czarnym light-boxie, przedstawia dziewczynkę ubraną w srebrzysty kostium kosmonauty stojącą na idealnie czarnym tle. W pierwszym momencie poza dziewczynki kojarzy się z dziecięcą zabawą, jednak jest niepokojąco znajoma. Jej sylwetka jest bowiem identyczna z poparzoną napalmem wietnamską dziewczynką, uwiecznioną w 1972 roku na jednym z bardziej znanych zdjęć reportażowych - Napalm (Nick Ut). Zdjęcie samo w sobie szokujące i niosące olbrzymi ładunek emocji, było przywoływane w sztuce niejednokrotnie - w 2003 roku odwołał się do niego Zbigniew Libera w przewrotnym ujęciu, przestawiającym biegnącą, wesołą golaskę. Te dwie fotografie jeszcze dosadniej uzmysławiają okrucieństwo wojny i jeśli ktoś chociaż raz je widział to raczej nigdy nie zapomni pozy wietnamskiej, cierpiącej dziewczynki.

Ewa Axelrad zwraca uwagę nie tylko na okropieństwa wojny, ale też na sposób funkcjonowania naszej pamięci, w której wszystko z czasem nabiera łagodniejszych kształtów a empatia przygasa i z czasem, pomimo rozmiarów nieszczęść i cierpienia, zaciera się pamięć o nich. Zacierają się rysy, nie jesteśmy w stanie przypomnieć sobie czyjejś twarzy, zapominając tak o tle jak i istotnych detalach. Artystka stworzyła wielopłaszczyznową realizację, która w subtelny sposób przypomina nam o przeszłości i jeśli ktoś chce zobaczyć tylko piękną i wysublimowaną estetycznie wystawę - to tak się stanie, bo jej zamiarem nie jest potrząsanie odbiorcą. Daje nam jedynie punkty odniesienia. Spokój wystawy kontra chaos wojny, piękny, wystudiowany model a realna maszyna służąca do niszczenia to nie koniec przeciwieństw, na dwu biegunach znajdują się również kolory wystawy - wszechogarniający niebieski i tytułowy oranż, materializujący się dopiero po wyjściu z galerii w postaci powidoku.

Jaki jest nasz stosunek do cierpienia widzianego w mediach, co dają nam takie informacje, czy nas obchodzą, czy w ogóle jeszcze poruszają? Jeśli nie, to może nie jest to wina naszej znikomej zdolności współodczuwania a sposobu w jaki do nas dociera. Może potrzeba właśnie sztuki, żeby pobudzić emocje, zachęcić do refleksji, pochylić się nad innymi?


fot. Piotr Wysocki


Wystawa Ewy Axelrad - ORANŻ
Galeria Biała
czynna do 9.12 (piątek)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz