SZUKAĆ SENSU W POLU


_____

Wiktor Kołowiecki


Lustro jest paskudnym przedmiotem, które od wieków potrafi zmusić do myślenia nawet najoporniejsze jednostki. Nietrudno byłoby uwierzyć, że lustro stworzyło cywilizację. Nietrudno wyobrazić sobie człowieka pierwotnego, który nachyla się nad taflą wody w słoneczny dzień, by po raz pierwszy zobaczyć samego siebie. Jest już na tyle inteligentny, żeby używać narzędzi ciągle jednak robi to kierowany instynktem przetrwania. Po dostrzeżeniu swojego odbicia pojawia się jednak inny rodzaj myślenia, które przysporzy jego potomkom więcej cierpienia niż radości, stając się nowym parszywym instynktem paraliżującym i wybijającym nasz gatunek z naturalnej ścieżki zdefiniowanej imperatywem przedłużania gatunku.

Później ludzie zaczynają gromadzić błyszczące przedmioty w beznadziejnej próbie poznania odwiecznej tajemnicy życia. To najokrutniejszy dowcip natury, bowiem żadnej tajemnicy nie ma - istnieje tylko pytanie zrodzone z próżni niekończącego się odbicia pomiędzy dwoma lustrami. Tym drugim lustrem, którego pozbyć się nie możemy, jest nasza źrenica. By zapełnić próżnię robimy przedmioty - mnóstwo przedmiotów. Zapełniamy po brzegi krajobraz by zapomnieć o istnieniu Pytania. Na elegancko obramowane lustro patrzymy teraz nieco odważniej, bo za nami nie widzimy już bezkresnego nieba, a pięknie umeblowany dom pełen swojskich przedmiotów, stworzonych przez ludzi i skontrolowanych pod względem jakości.



Ked Olszewski nie daje jednak zgnuśnieć naszemu parszywemu instynktowi i rozjątrza ranę na nowo używając, jakżeby inaczej, kawałków lustra. Okleja on losowe przedmioty w przestrzeni publicznej błyszczącymi kafelkami i rozświetla odpowiednio nakierowanym światłem reflektora, upodabniając je do dyskotekowej kuli. Pozornie niewinna interwencja niewiele ma jednak wspólnego z zabawą. Ośmielę się wręcz stwierdzić, że błyszcząca budka telefoniczna prędzej niż do tańca skłonić może nieszczęsnego przechodnia do wskoczenia pod samochód. Dlaczego?

Kochamy stałość i skończoność, a te są ewidentnie sztuczne. Natura zmienia się jak szalona, z małych gałązek robią się potężne drzewa, kwiaty kwitną i obumierają, wiatr przynosi kolejne chwasty i kolejne zestawy szkodników eliminujących kolejne zestawy roślinności. Sama idea nieskończonej przestrzeni i czasu przyprawia nas o ból głowy. Nasz rodzinny betosystem może natomiast przez lata wyglądać tak samo. Ten sam budynek, ta sama latarnia, murek i ławka - dające naszym umęczonym umysłom wyraźne granice, na których możemy rozłożyć się jak koty, nie martwiąc się o horyzonty, znikające punkty i wszystko co może się zza nich wyłonić pewnego dnia. Lecz oto nasze ukochane prozaiczne rzeczy zamieniają się w błyszczące potwory. Zniknęła funkcjonalność, zniknęło piękne pochłanianie większości widma światła - pozostał obrys, kształt, idea przedmiotu świecąca jak sto diabłów. Obdarty z materii i zdegradowany, czy może raczej uwolniony od materii i uwznioślony przedmiot błyszczy parszywie, dziesiątkami lusterek-pikseli, bezczelnie przypominając siatkę modelu 3d. Tak jakby ktoś nagle rozciął brzuch naszej koleżanki, by pokazać nam co jest w środku - może i edukacyjne ale niewątpliwie szokujące. Spotykamy się więc powtórnie z tą dziką postacią lustra, nieoswojoną i atakującą z zaskoczenia - rozszarpującą na naszych oczach makietę rzeczywistości i nabijającą się z muru jaki zbudowaliśmy między sobą a Pytaniem.

Błyskotki Olszewskiego wwiercają się w sielską stabilność i niszczą iluzję, nieznośnie przypominając, że przedmioty są tylko zasłoną jaką zarzuciliśmy na przytłaczającą pustkę wszechświata. To, co miało być ukojeniem dla oka, wypełnieniem powierzchni patrzącej, "dematerializuje" się, zmuszając do myślenia, wzniecając falę masowych samobójstw, zwiększając liczbę wizyt u psychiatrów i kandydatów na studia humanistyczne. Kim jest autor w tym wszystkim? Możemy go uznać za szalonego sadystę, z uwielbieniem wprowadzającego chaos w sielską rutynę polskich podwórek, lub za kretyna, który nieświadomie igra ze zdrowiem umysłowym tysięcy ludzi. Można również za kretyna uznać autora tego tekstu, który na błyskotliwą i zabawną instalację projektuje swoje czarne nadinterpretujące myśli. Wasz wybór, ale na wszelki wypadek nie wpatrujcie się zbyt długo w lustro, bo zaczniecie pisać takie bzdury.


Ked Olszewski
Błyskotki
Galeria Biała
22.06 – 13.07.2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz