_____
Alicja Burek
Tożsamość kobiety w dużej mierze oparta jest na cielesności - zauważa Ellyn Kaschack, psycholog. Już od wczesnej młodości dziewczynki uczone są „właściwego wyglądu”. Kobiece ciało, twarz, zachowanie muszą spełniać pewne warunki, ale nie chodzi tu o zdrowie, umiejętność sprostania jakiemuś wyzwaniu czy pełny rozwój możliwości. Warunków tych nie określają jej zdolności i wyposażenie fizyczne, lecz męska perspektywa, która ocenia, do jakiego stopnia wygląd kobiety spełnia męskie kryteria powabności. (E. Kaschack, Nowa psychologia kobiety, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1996, s. 78.) Kobieta niekształtna, nieumalowana, niewydepilowana czy nienosząca szpilek tych kryteriów nie spełnia. Bycie płcią piękną zobowiązuje.
O tym, że kobiety (a szczególnie ich ciała) są stale pod nadzorem, zdaje się przypominać wystawa „Odbicie” Moniki Trypuz. Na ścianach galerii umieszczone zostały fotografie lustrzanych odbić kobiet. Nie wszystkie fotografie jednak odzwierciedlają rzeczywisty wygląd modelek. Część odbić pochodzi bowiem ze zniekształcających zwierciadeł (sylwetki sfotografowanych kobiet są nienaturalnie wydłużone, skrócone, wyszczuplone, pogrubione). Zdjęcia skonfrontowane zostały z lustrami. Prawidłowe odbicia przeglądały się w lustrze nie dającym efektu zniekształcenia. Natomiast odbicia nieprawidłowe przeglądały się w lustrach zafałszowujących obraz. Powstała więc sytuacja, w której zniekształcony wizerunek uległ ponownemu zniekształceniu. W ten sposób artystka zwróciła uwagę na to, że kobieta ciągle boryka się z problemem poczucia nieadekwatności swojego ciała. Zawsze znajdzie się lustro, w którym będzie wyglądała niekorzystnie, niemodnie, źle.
Czy kobiety przeglądające się w lustrze nie przekłamującym rzeczywistości są zadowolone ze swojego odbicia? Niekoniecznie. Być może widząc je, zamiast podziwiać, dostrzegają li tylko liczne mankamenty, niedociągnięcia. Lustro jawi się tu jako symbol zniewolenia płci żeńskiej. Kobieta nie musi patrzeć w zwierciadło żeby wiedzieć, że jej ciało jest nieodpowiednie. Lustro-Wielki Krytyk zostało przez nią zinternalizowane. Jest w jej głowie. (A. Gromkowska, Kobiecość w kulturze globalnej..., s. 109.)
Wiszące na ścianach lustra prowokowały odwiedzających do zatrzymania się przed ich (bezlitosnym?) obliczem i zerknięcia choćby przez chwilę na własne odbicie. Odbicie to (a raczej uczucia i myśli towarzyszące konfrontacji z nim) pobudza do refleksji nad znaczeniem ciała we współczesnej kulturze. Nad jego reprezentacjami pojawiającymi się w mediach, reklamie czy innych tekstach kultury masowej. Na ile ciała „zniekształcone” chorobą, wypadkiem, starością mają szansę zaistnienia w owych tekstach? Pojawiające się reprezentacje ciała wydają się szczególnie okrutne wobec kobiet. To one każdego dnia muszą się z nimi mierzyć. Setki idealnych ciał z billboardów, gazet czy wystaw sklepowych na każdym kroku zdają się przypominać o tym, że na bycie płcią piękną trzeba sobie zasłużyć.
Każdy kto chociaż raz miał w rękach jakiekolwiek kobiece czasopismo wie, że zarówno na stronach tych pism jak i na okładkach dominują zdjęcia kobiet młodych, nieskazitelnie pięknych, super zgrabnych. Pisma tego typu krzywdzą kobiety podwójnie. Z jednej strony bowiem pisma te są niezwykle kompleksotwórcze, z drugiej zaś strony tworzą iluzję doskonałości – idealna figura, zero cellulitu, skóra bez krostek/przebarwień/zbędnych włosków, śnieżnobiałe zęby, żadnych oznak zmęczenia itd. – która w umysłach wielu mężczyzn funkcjonuje jako rzeczywistość. Wydaje się, że mężczyźni oswojeni z takim wizerunkiem kobiety podnoszą, często nieświadomie, poprzeczkę kobietom spotykanym na co dzień.
Nawet jeżeli zdajemy sobie sprawę z tego, że to co widzimy na okładkach pism to w dużej mierze zasługa Photoshopa i sztabu ludzi (typu fryzjerzy, makijażyści, styliści) pracujących nad wyglądem modelki, to i tak obrazy te stają się dla nas miarką, którą do siebie przykładamy bądź też którą przykładamy do innych. Efektem zazwyczaj jest stwierdzenie jakiegoś braku, niedociągnięcia w naszym/cudzym wyglądzie. Pojawia się chęć poprawienia tego i owego, tak aby choć trochę przypominać kobiety oglądane w czasopismach. Z pomocą przychodzą wówczas magazyny typu „Glamour”, „Cosmopolitan” czy „Twój Styl”. W pismach tego rodzaju aż się roi od porad typu: jak stać się piękną w jedną noc. Roi się tam też od reklam kosmetyków, które to i owo rzekomo poprawić mogą. Kobieta zatem sięgając po pismo nabawia się kompleksów, z których następnie próbuje się wyleczyć znów po nie sięgając. I tak kółko się zamyka.
Lustra Moniki Trypuz uświadamiają nam zafiksowanie dzisiejszej kultury na cielesności. Nie da się ukryć, że dominujący dyskurs ciała wywiera presję także na mężczyzn (i to - jak się wydaje – w coraz to większym stopniu). Można jednak zauważyć, że problem poczucia nieadekwatności własnego ciała ciągle dotyka przede wszystkim kobiet. To one namawiane są do ciągłej walki ze sobą, ze swoją fizycznością, z fizjologią. Presja jest ogromna. Co bowiem robi ciałocentryczna kultura z kobietami, które na przykład nie depilują ciała (bo już nie tylko nóg i pach)? Ciało nie wpisujące się w panujące trendy jest wyśmiewane, marginalizowane, odrzucane. Przyczyn tego „terroru piękna” można się dopatrywać m. in. w rozwoju mass mediów (bombardowanie kobiety wizerunkami idealnych ciał modelek jeszcze nigdy nie było tak łatwe), a także w przejęciu przez kulturę konsumpcyjną roli dominującego dyskursu.
Sytuację współczesnej kobiety - posługując się podobnie jak Monika Trypuz metaforą lustra - niezwykle trafnie ujęła wspomniana wcześniej już Kaschack: Być kobietą oznacza żyć w świecie lustrzanych odbić, choć nie są to lustra zwyczajne. Może lepiej byłoby posłużyć się metaforą pryzmatu, który rozszczepia kobietę – jak światło o różnych częstotliwościach – na części składowe. Ponownie odbite zostają tylko te części i cechy, które maskulinistyczne społeczeństwo oraz indywidualni mężczyźni uznają za ważne: a więc to, co służy do oceny atrakcyjności i kobiecości. Obraz kobiety powraca do niej oceniony i ukontekstualizowany, to znaczy zniekształcony. Niektóre części urozmaiconej i złożonej całości zostają rozbite na fragmenty, inne przestają być widoczne. W lustrze kobieta widzi, jak daleko od ideału odbiegają jej wymiary, kształty, rasa czy wiek. (E. Kaschack, s. 88-89.)
Paradoksalnie jednak lustra z wystawy „Odbicie” nie zniewalają - wręcz przeciwnie. Monika Trypuz wykorzystała w swej pracy ich subwersyjną moc. Lustra te bowiem obnażają mechanizmy kulturowe, które do zniewolenia prowadzą. A uświadomienie sobie istnienia owych mechanizmów jest pierwszym krokiem do wyzwolenia.
Monika Trypuz, "Odbicie"
Młode Forum Sztuki, Galeria Biała
11 - 18 października 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz